Dla nieco starszych czytelników te książki to prawdziwe świętości, dla młodszych – literackie Mount Everest, na które nie warto się wspinać. Co sprawia, że te tytuły dzielą pokolenia? Sprawdzamy, które powieści są symbolem czytelniczej wytrwałości boomersów, a dla młodszych – synonimem czytelniczej frustracji.
Pokolenia kontra arcydzieła – dlaczego te książki są tak trudne?
Literackie gusta zmieniają się wraz z czasem. Współczesny czytelnik wychowany na dynamicznych fabułach i prostszych narracjach coraz rzadziej sięga po powieści wymagające żelaznej dyscypliny i czytelniczej cierpliwości. Oto siedem książek, które są uwielbiane przez starszych czytelników, a znienawidzone przez młodzież.
1. Ulisses – James Joyce
Nie bez powodu nazywany jest Mount Everestem modernizmu. Każdy rozdział to inny styl literacki, a strumień świadomości wymaga od czytelnika prawdziwej wytrwałości. Słynny, 60-stronicowy monolog bez znaków interpunkcyjnych to wyzwanie nawet dla najbardziej zaprawionych w bojach. Młodsi czytelnicy zwykle odpadają już na trzecim rozdziale, gdy Joyce porzuca klasyczną narrację na rzecz czystej introspekcji.
2. Moby Dick – Herman Melville
Każdy zna historię kapitana Ahaba i białego wieloryba, ale niewielu wie, że tytułowy Moby Dick pojawia się dopiero pod koniec książki. Przez większość z ponad 600 stron Melville wplata encyklopedyczne rozdziały o anatomii wielorybów, ekonomii wielorybnictwa czy technikach wyplatania lin. Boomersi widzą w tych dygresjach głębokie rozważania filozoficzne, młodsi pytają: Dlaczego nikt tego nie zredagował?
3. Tęcza grawitacji – Thomas Pynchon
To powieść-legenda, której fabuła rozbija się na setki postaci, a sceny przeskakują między rzeczywistością a halucynacją bez ostrzeżenia. Fragmenty o fizyce sąsiadują z wulgarnym humorem, a w jednej ze scen pojawia się nawet świadoma żarówka. Dla boomersów to szczyt literackiej ambicji, dla reszty – powód, by odłożyć książkę po 100 stronach.
4. Niewyczerpany żart – David Foster Wallace
Ponad 1000 stron, 388 przypisów (niektóre z własnymi przypisami) i narracja, która wymaga ciągłego przewracania kartek. Akcja rozgrywa się w akademii tenisowej i ośrodku leczenia uzależnień, a styl Wallace’a przechodzi od prostego do celowo zawiłego. Chronologia jest celowo poplątana, a czytelnik musi nieustannie wracać do przypisów, co skutecznie rozbija płynność lektury. Dla starszych to portret współczesnej alienacji, dla młodszych – książka, której się nie kończy.
5. Czarodziejska góra – Thomas Mann
Historia młodego mężczyzny, który przyjeżdża do sanatorium na trzy tygodnie, a zostaje na siedem lat – i tyle samo trwa lektura. Filozoficzne dysputy rozciągają się na dziesiątki stron, a czas płynie tu w rytmie topnienia alpejskich lodowców. Boomersi doceniają głębię intelektualną, młodsi – narzekają na brak akcji i ślimacze tempo.
6. Wściekłość i wrzask – William Faulkner
Jedna rodzina, cztery perspektywy i narracja, która potrafi zmieniać czas w środku zdania. Pierwsza część to strumień świadomości bohatera z niepełnosprawnością intelektualną, kolejne – coraz bardziej wymagające łamigłówki. Dla boomersów to literacka układanka, dla młodszych – powód, by sięgnąć po coś łatwiejszego.
7. W poszukiwaniu straconego czasu – Marcel Proust
Siedem tomów, ponad 3000 stron i zdania, które potrafią ciągnąć się przez niemal tysiąc słów. Proust zamienia wspomnienie o ciastku w kilkustronicową medytację o pamięci i czasie. Dla boomersów, którzy przebrnęli przez całość, to powód do dumy. Dla większości czytelników – bariera nie do pokonania.
Pokoleniowy podział – czy warto sięgać po te książki?
Każda z tych powieści zapisała się w historii literatury, zmieniając sposób, w jaki myślimy o książkach. Joyce zrewolucjonizował narrację, Melville zadziwił rozmachem, Faulkner inspirował kolejne pokolenia pisarzy. Jednak nawet najwięksi miłośnicy tych dzieł muszą przyznać: literacka wartość nie zawsze idzie w parze z przystępnością. Książka może być ważna, ale jednocześnie trudna do przeczytania – i to jest w porządku. Boomersi nie mylą się, doceniając te tytuły, ale młodsze pokolenia też mają rację, wybierając lektury, które nie wymagają przewodnika.
źródło: geediting.com