Rozstania i rozwody: z takich powodów kończone są relacje
Psycholożka Marta Niedźwiecka w swojej książce „O zmierzchu. Ciało i trauma” poruszyła temat rozstań. Wiele osób ma bowiem problem z podjęciem decyzji dotyczącej własnej relacji z innym człowiekiem – czy jest jeszcze co ratować, czy może najlepiej to zakończyć? Na pytanie, co jest powodem rozejścia się, ekspertka odpowiada:
Rozczarowanie. Powodów do rozczarowania ludzie mogą dostarczyć nam w nieskończoność, niektóre jednak będą poważniejsze niż inne.
Autorka przygotowała zestaw najgrubszych powodów rozstań. Oto 10 punktów:
- Są między ludźmi urazy i krzywdy, które pozostają nieomówione przez długi czas i zatruwają relację, a nikt nie chce się niemi zająć.
- Jedna strona chce naprawy związku, a druga albo udaje, że chce, albo jasno wyraża brak zainteresowania.
- Ciągły konflikt, który nie jest ujawniony i przechodzi w cykle przemocy: zbieranie amunicji, narastanie napięcia, aż do eksplozji, czyli awantury, po której następuje godzenie się, które jest coraz mniej komfortowe z czasem. Partnerzy są coraz bardziej wyczerpani i tracą nadzieję na pojednanie.
- Nieleczone nałogi oraz nieleczone zaburzenia psychiczne.
- Skutki koluzji, czyli trudnych związkowych dynami, które nie zostały w żaden sposób opracowane i przyczyniły się do powstania głębokich podziałów i kryzysów.
- Różne formy przemocy relacyjnej od materialnej, fizycznej po psychiczną.
- Zdecydowane rozejście się ścieżek życiowych, wartości i celów partnerów.
- Zdrady.
- Zanik zaangażowania emocjonalnego partnerów.
- Choroby, gwałtowne zmiany warunków życiowych (narodziny dzieci, zubożenia, szybki awans społeczny).
Rozstanie: czyja wina?
Niedźwiecka podkreśla, że mało tutaj jest o samej miłości czy sprawach związanych z intymnością, ponieważ „większość z tych rzeczy wydarza się na długo przed pojawieniem się kryzysu lub jest z nim związana”. Zaznacza też, że na zakończenie relacji ludzie pracują latami i najczęściej wykonują ją wspólnie.
Czasami zdarza się, że np. nałogi czy zaburzenia osobowości,„w znaczeniu czynów doprowadzających do rozejścia się”, są po jednej stronie, „ale bardzo często sprawa jest dużo bardziej skomplikowana”.
Jeśli mamy mocną, realną relację, to narodziny dziecka nas nie zmiotą z planszy. Jeśli umiemy wrócić do tego, co nas połączyło, i naprawdę kochamy drugą osobę, to nie utkniemy w cyklach przemocy, ba, nawet się do przemocy nie zbliżymy – pisze psycholożka.
Artykuł powstał na podstawie książki Marty Niedźwieckiej „O zmierzchu. Ciało i trauma”
(Wydawnictwo W.A.B.).


