„Irenko, koniec z występowaniem”
W tym roku Irena Santor skończy 91 lat. Nie bez powodu jest nazywana „pierwszą damą polskiej piosenki”. Wokalistka, która wylansowała takie przeboje jak: „Powrócisz tu”, „Tych lat nie odda nikt”, „Już nie ma dzikich plaż”, w grudniu skończyła 90 lat. Jej fani mogli wziąć udział w serii niezwykłych koncertów, podczas których chór śpiewał jej kultowe utwory, a ona dzieliła się wspomnieniami ze swojej bogatej kariery.
W najnowszej rozmowie z serwisem „Plejada”, Irena Santor wróciła pamięcią do momentu, w którym postanowiła zakończyć karierę estradową. Jak wytłumaczyła, zauważyła u siebie przepracowane struny głosowe i stwierdziła, że jej głos nie jest już tak silny jak kiedyś:
W pewnym momencie musiałam spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie szczerze: "Irenko, struny głosowe prześpiewane. Koniec z występowaniem".
Irena Santor powiedziała, co myśli o Lady Pank
W rozmowie z Plejadą Irena Santor poświęciła uwagę zespołowi Lady Pank, który również jest weteranem polskiej sceny. Przyznała, że od Janusza Panasewicza mogłaby się czegoś nauczyć:
Od Panasewicza mogłabym się nauczyć, jak śpiewać tyle lat i nie zniszczyć sobie głosu.
Wyjawiła, że była na koncercie zespołu całkiem niedawno. Jest pełna podziwu dla muzyków, którzy nadal mają na scenie coś do powiedzenia:
„Panasewicz śpiewa od 45 lat. Jak on to robi? Przecież to rock, wiem, z czym to się je. Struny głosowe zdarte, tryb życia nie do końca higieniczny. Słyszałam Lady Pank lata temu, kiedy było ciężko z nagłośnieniem, i dźwięk dosłownie uderzał w człowieka. Teraz technika pomaga – dźwięk jest mocny, ale okrągły, to dobre muzyczne doznanie. I ten Borysewicz... Wart grzechu – aranżer znakomity, ale i kompozytor. I teksty mają dobre”.