Michel Moran o napiwkach
Michel Moran to jeden z najbardziej rozpoznawalnych, działających w Polsce kucharzy. Widzowie pokochali go za sprawą „MasterChefa”, w którym oceniał kulinarne popisy uczestników. W rozmowie z Plejadą wypowiedział się na temat zostawiania kelnerom napiwków. Wspomniał też, jak to wszystko kiedyś wyglądało we Francji.
Każdy daje, ile chce. Teraz napiwek jest czymś całkowicie innym niż serwis, który istniał we Francji 50 albo 70 lat temu, kiedy w barze sprzedawali kawę, kieliszek wina czy cokolwiek. Tam nie było w ogóle serwisu. [Później] wprowadzili opłatę 15 proc. [rachunku] za serwis, bo właściciel nie dawał pensji albo była ona minimalna – powiedział.
Restaurator przyznał, że w lokalach pasuje mu zarówno opłata za serwis, jak i dawanie napiwków, ponieważ „napiwek pokazuje, czy jesteśmy zadowoleni, czy mieliśmy dobry kontakt [z kelnerem]”.
Jeżeli ta cała praca była dobrze wykonana, to jestem za napiwkiem – podkreślił.
A czy istnieje konkretna kwota, którą powinno się zostawić obsłudze? Jego zdaniem, nie do końca.
Nie mogę powiedzieć dokładnie. Każdy daje, ile chce, ile może albo nie daje, jeżeli nie ma albo nie jest zadowolony – podsumował.
Czy trzeba zostawiać napiwek?
W Polsce nie mamy kultury koniecznego zostawiania napiwku, jednak oczywiście można go dać, kiedy jesteśmy bardzo zadowoleni z obsługi. Zazwyczaj jest to zaokrąglenie kwoty za jedzenie w górę bądź 10-15% jej wartości. W niektórych miejscach istnieje zasada opłaty za serwis – tyczy się to zazwyczaj stolików, przy których siedzi większa liczba osób.
