To najbardziej poruszający film, jaki kiedykolwiek powstał. Jest oparty na książce

To ekranizacja, która łamie serca widzów na całym świecie. „Zielona Mila” – film oparty na powieści Stephena Kinga, uznawanej za jego największe dzieło – od lat nie schodzi z list najbardziej wzruszających produkcji w historii kina. Dlaczego ta historia wciąż wywołuje łzy i zachwyt?
fot. kadr z filmu

W historii kina nie brakuje ekranizacji wielkich książek, ale tylko nieliczne z nich potrafią oddać głębię emocji i uniwersalność przesłania literackiego pierwowzoru. „Zielona Mila” to film, który nie tylko dorównał powieści Stephena Kinga, ale – zdaniem wielu – nawet ją przewyższył.

Powieść, pierwotnie wydana w sześciu tomach, zdobyła prestiżową nagrodę Bram Stoker Award za najlepszą powieść w 1996 roku i niemal natychmiast została okrzyknięta „najsmutniejszą książką” w dorobku Kinga. Ekranizacja, która trafiła na ekrany kin w 1999 roku, do dziś uznawana jest za jedno z najbardziej poruszających dzieł filmowych.

Fabuła, która łamie serca

Akcja „Zielonej Mili” rozgrywa się w czasach Wielkiego Kryzysu. Główny bohater, Paul Edgecombe (w tej roli Tom Hanks), jest strażnikiem w więzieniu na bloku śmierci. Jego życie zmienia się, gdy poznaje Johna Coffeya – niezwykłego więźnia o łagodnym usposobieniu i tajemniczych, nadprzyrodzonych zdolnościach uzdrawiania (w tej roli Michael Clarke Duncan). Coffey zostaje oskarżony o brutalną zbrodnię, której – jak się okazuje – nie popełnił. Mimo to nie udaje się go uratować przed egzekucją.

Historia Coffeya i Edgecombe’a to opowieść o niesprawiedliwości, nadziei, poświęceniu i niewyobrażalnym smutku. Finał filmu od lat wywołuje łzy zarówno u widzów, jak i u czytelników książki.

Filmowy sukces i uznanie krytyków

Za reżyserię „Zielonej Mili” odpowiadał Frank Darabont, znany także z adaptacji „Skazanych na Shawshank”. Produkcja okazała się ogromnym sukcesem – przy budżecie 60 milionów dolarów zarobiła aż 286,8 miliona dolarów. Film zdobył cztery nominacje do Oscara, w tym za najlepszy film i najlepszą drugoplanową rolę męską dla Michaela Clarke’a Duncana. Dziś „Zielona Mila” może pochwalić się aż 94% pozytywnych ocen widzów w serwisie Rotten Tomatoes.

Sam Stephen King przyznał, że był pod wrażeniem ekranizacji, choć żartobliwie określił ją jako „pierwszą produkcję Hallmark Hall of Fame z kategorią R”. „Jak na historię rozgrywającą się na bloku śmierci, film ma naprawdę pozytywny, pochwalny dla ludzkiej kondycji wydźwięk. Nie mam z tym problemu, bo sam jestem sentymentalny” – mówił pisarz.

Widzowie nie kryją wzruszenia

„Zielona Mila” od lat znajduje się w czołówce rankingów najbardziej wzruszających filmów wszech czasów. Portal Taste of Cinema umieścił ją na piątym miejscu w swoim zestawieniu, podkreślając, że „to film z jednym z najsmutniejszych zakończeń w historii kina”.

Widzowie nie szczędzą filmowi pochwał. „To arcydzieło, wspaniale zagrane i bardzo smutne” – pisze jeden z fanów. Inny dodaje: „To najpiękniejszy i zarazem najsmutniejszy film, jaki widziałem. Tom Hanks jest genialny. To absolutny must watch”. Kolejni podkreślają: „Jedna z niewielu ekranizacji lepszych od książki, a mówimy przecież o Stephenie Kingu!”.

Wielu widzów przyznaje, że „Zielona Mila” to film, do którego wracają wielokrotnie, za każdym razem przeżywając go równie mocno. „Oglądałem go już sześć razy. Zawsze płaczę. Ale jest w tym filmie wielka lekcja dla każdego” – czytamy w jednym z komentarzy. „Nie robi się już takich filmów” – dodaje inny internauta.

Książka i film, które zostają w pamięci na zawsze

Nie tylko film, ale i książka wywołuje silne emocje. „Czytałem wiele smutnych książek, ale ‘Zielona Mila’ była pierwszą, przy której płakałem. To po prostu najsmutniejsza książka. Film sprawił, że płakałem jeszcze bardziej” – wyznaje jeden z czytelników.

„Zielona Mila” to dzieło, które nie tylko wzrusza, ale i skłania do refleksji nad losem, dobrem, złem i ludzką naturą. To film, który trzeba zobaczyć przynajmniej raz w życiu – i który na długo pozostaje w pamięci.

Film można obejrzeć na platformie Skyshowtime. 

Czytaj dalej: