Czterej pancerni i pies” – kultowa polska produkcja
„Czterej pancerni i pies” szturmem podbiło serca widzów. Serial oparty jest na powieści Janusza Przymanowskiego pod tym samym tytułem. Emisja pierwszego odcinka miała miejsce 9 maja 1966 roku. Wtedy to w tysiącach odbiorników wybrzmiała po raz pierwszy piosenka przewodnia produkcji, „Ballada o pancernych” autorstwa Agnieszki Osieckiej, która na stałe zapisała się w polskiej popkulturze.
Serial opowiada historię załogi czołgu nr 102 „Rudy”, która przechodzi szlak bojowy Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte od Studzianek do Berlina. W skład załogi wchodzą: Janek Kos (Janusz Gajos), Gustlik Jeleń (Franciszek Pieczka), Olgierd Jarosz (Roman Wilhelmi), Grigorij Saakaszwil (Włodzimierz Press) oraz Szarik – pies Janka, który często ratuje żołnierzy z opresji.
Szarik – kim był naprawdę serialowy bohater?
Prawdziwe imię owczarka niemieckiego, który wcielił się w rolę czworonożnego żołnierza, to Trymer. W niebezpiecznych scenach Trymera zastępował dubler – pies o imieniu Atak. Trymer trafił do serialu zupełnie przypadkiem. Miał zostać wycofany ze służby milicyjnej, bo nie zdał egzaminów z tropienia – był zbyt łagodny i mało agresywny. I właśnie takich cech szukali twórcy serialu. Odpowiedniego psa znaleziono na żoliborskiej komendzie w Warszawie.
W serialu Szarik był nieodłącznym kompanem załogi czołgu „Rudy 102”. W rzeczywistości Trymer początkowo nie mógł odnaleźć się na planie, ale z czasem przywiązał się do ekipy.
Ulubionym aktorem Szarika wcale nie był Janusz Gajos
Wbrew pozorom ulubionym aktorem Trymera na planie wcale nie był jego serialowy właściciel, czyli Janek Kos. Pies bardzo polubił za to Wiesława Gołasa, czyli serialowego Czereśniaka. „Jeżeli pan Gajos przykazał mu, aby wszedł do włazu czy zaszczekał, pies honorował jego tonację głosu i wykonywał wszystkie polecenia. Natomiast, jak tylko na chwilę straciłem Trymera z oczu, wiedziałem, że jest gdzieś przy Wiesławie Gołasie. Pies go uwielbiał” –opowiadał „Nowinom” Franciszek Szydełko – treser psa.
Chwile grozy na planie i wierna starość
Podczas kręcenia serialu Trymer przeżył prawdziwe chwile grozy. W jednej ze scen, kręconej nad Wisłą, pies omal nie zginął podczas wybuchów pirotechnicznych. „Reżyser poprosił, aby – w momencie, gdy Trymer będzie przepływał przez Wisłę – pirotechnicy podłożyli materiały wybuchowe, że niby Niemcy bombardują. Kiedy trwały te wybuchy, pies nagle zniknął. Na planie panika, wrzaski: «Rany boskie, nie ma Trymera!». Zdawało się, że już po nim. Po chwili Tadeusz, mój asystent, stojący po drugiej stronie rzeki, krzyczy: «Jest! Jest!». Okazało się, że pies zaczepił o gałęzie tych zwalonych drzew. Tadeusz z trudem, ale go wyciągnął. Trymer ciężko oddychał; reżyser Nałęcki przerwał kręcenie do popołudnia, żeby psisko doszło do siebie” – opowiadał Szydełko.
Po zakończeniu pracy na planie Trymer znalazł kochający dom i dożył sędziwego wieku 16 lat. Pod koniec życia stracił wzrok, słuch i doznał paraliżu tylnych kończyn. Jego opiekunowie przez rok nosili go na spacerach na rękach. Odszedł spokojnie pod koniec 1979 roku.
Źródło: TVP