Dziecięca walka o przód – dorosłe dylematy
Kto z nas nie pamięta dziecięcych kłótni o to, kto usiądzie z przodu w samochodzie? Zasada „kto pierwszy, ten lepszy” obowiązywała niezależnie od długości trasy. Z wiekiem temat schodzi na dalszy plan – przynajmniej do momentu, gdy w aucie pojawiają się goście, rodzina lub teściowie. Wtedy pojawia się pytanie: kto powinien zająć miejsce obok kierowcy?
Internet podzielony: partnerka czy teściowa na przednim siedzeniu?
W sieci regularnie wybuchają spory dotyczące tego, kto powinien siedzieć z przodu – partnerka czy matka kierowcy? Na zagranicznych forach internetowych użytkownicy dzielą się swoimi doświadczeniami i opiniami. W komentarzach nie brakuje skrajnych opinii: jedni twierdzą, że partnerka powinna być „priorytetem”, inni – że z szacunku pierwszeństwo należy się matce. W wielu kulturach to właśnie starsi mają prawo do przedniego siedzenia, co podkreślają liczne głosy w dyskusji.
Ekspertka: „To nie siedzenie jest problemem, a to, co symbolizuje”
Portal „Metro” poprosił o komentarz terapeutkę relacji: Gigi Engle. Jej zdaniem problem pojawia się wtedy, gdy partnerka czuje się mniej ważna, bo regularnie jest odsyłana na tylne siedzenie.
„Nie chodzi o samo miejsce, ale o to, co ono reprezentuje” – tłumaczy Engle.
„Przednie siedzenie to rola współpilota, druga najważniejsza osoba w aucie. Jeśli partner stale ustępuje to miejsce rodzicom, może to być sygnał braku szacunku lub poważnego traktowania w związku”.
Terapeutka podkreśla, że często układ miejsc w samochodzie to tylko objaw głębszych problemów w relacji.
„Jeśli to dla kogoś czerwona flaga, warto o tym porozmawiać. W zdrowym związku partnerzy powinni być otwarci na wzajemne potrzeby i szukać kompromisu, np. zamieniać się miejscami lub ustalić zasady z rodziną”.
Ekspertka radzi, by nie atakować partnera, lecz spokojnie wyrazić swoje uczucia.
„Partner, który cię szanuje, nie zbagatelizuje twoich obaw i będzie gotów znaleźć rozwiązanie, w którym poczujesz się ważna” – podkreśla Gigi Engle.
Najważniejsze, by nie ignorować własnych uczuć i nie pozwolić, by drobny gest urósł do rangi poważnego konfliktu.

