Smarzowski znowu uderza w czuły punkt
7 listopada do kin wchodzi „Dom dobry” Wojciecha Smarzowskiego. To mocny głos w dyskusji o przemocy domowej. Reżyser podkreśla, że wszystko, co widzowie zobaczą na ekranie, wydarzyło się naprawdę – usłyszał to od ofiar lub przeczytał w ich relacjach. „Nic nie wymyśliłem, bo gdybym zaczął się rozwijać w inscenizacji scen przemocy, to moje miejsce jest na kozetce, a nie za kamerą” – mówi Smarzowski dla PAP Life.
O czym jest „Dom dobry”?
Film zaczyna się jak klasyczna historia miłosna. Młoda lektorka angielskiego Gośka (Agata Turkot) poznaje w internecie starszego Grześka (Tomasz Schuchardt), urzędnika z małego miasta. Szybko pojawiają się kwiaty, oświadczyny w Wenecji, gratulacje od znajomych. Jednak za fasadą szczęścia kryje się narastająca przemoc – od drobnych upokorzeń, przez izolację, aż po brutalne sceny przemocy fizycznej i psychicznej.
Przemoc, która dzieje się tuż obok
Smarzowski podkreśla, że przemoc w „Domu dobrym” nie jest przerysowana ani przesadzona. To, co widzimy na ekranie, dzieje się w rzeczywistości – często tuż za ścianą, w domach, które z zewnątrz wydają się „dobre”. Reżyser celowo unika stereotypów – główny bohater nie jest alkoholikiem, a przemoc nie jest tłumaczona nałogiem. „Zależało mi na tym, żeby bohaterowie „Domu dobrego” wymykali się takiemu stereotypowi, że jak pijany, to może uderzyć” – tłumaczy.
Co było najtrudniejsze w tworzeniu filmu?
Praca nad filmem była dla twórców ogromnym wyzwaniem. Smarzowski przyznaje, że najtrudniejsze były rozmowy z osobami, które doświadczyły przemocy. „Można o tym czytać, ale co innego, kiedy się rozmawia, kiedy czuje się emocje” – wspomina. Równie wymagające były zdjęcia do drastycznych scen – reżyser ograniczał liczbę dubli, by niepotrzebnie nie powielać trudnych emocji na planie.
Znakomita obsada
W „Domu dobrym” zobaczymy nie tylko Agatę Turkot i Tomasza Schuchardta, ale także Agatę Kuleszę, Marię Sobocińską, Andrzeja Konopkę, Arkadiusza Jakubika, Julię Kijowską i Michała Czerneckiego. Film już po pierwszych pokazach wywołał ogromne emocje wśród widzów i krytyków. Choć jury Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni pominęło dzieło Smarzowskiego, to na Warszawskim Festiwalu Filmowym specjalną nagrodę otrzymała główna obsada.
Źródło: PAP Life


