Miłość, mrok i wampiry. Recenzja musicalu „Wilczy Księżyc” w Teatrze Rozrywki

Wampiry są obecne w kulturze od lat i można śmiało stwierdzić, że nie tracą na popularności. Od „Nosferatu – symfonia grozy”, przez „Zmierzch” i „Pamiętniki wampirów” po bardziej familijne kino, jak „Hotel Transylwania”. Wampiry stały się nie tylko bohaterami horrorów, ale również ikonami popkultury. Tym razem można je zobaczyć w najnowszej produkcji Teatru Rozrywki w Chorzowie – musicalu „Wilczy Księżyc”.

Wilczy Księżyc” w Teatrze Rozrywki w Chorzowie

W miasteczku Zamczysko czas płynie powoli. Nic się nie dzieje, nic nie zaskakuje, każdy każdego zna. Dni zlewają się w jedno, a rutyna wypełnia każdy zakamarek tego spokojnego, choć nieco znużonego miejsca. Do czasu. Wszystko się zmienia wraz z pojawieniem się tajemniczego przybysza z daleka.

Cykl nadchodzących po sobie pełni zdaje się trzymać społeczność w żelaznym uścisku lęku. Najlepiej nie wychodzić z domu i przeczekać najgorsze, by móc wkrótce wrócić do swojej codzienności. Sara i jej przyjaciółka Klara czują się uwięzione w zaściankowej mieścinie. Pragną się zakochać, przeżyć magiczne chwile i odejść od nudnej rutyny. Pojawienie się Darka i jego ekipy wiele namiesza w ich życiu, ale one nie boją się ryzykować!

Nie taki wampir straszny, jak go malują

Wampiry kojarzą nam się z tajemniczością i mrokiem. Kim są? Potworami łaknącymi krwi czy może istotami skazanymi na wieczne poszukiwanie sensu własnego istnienia? Ich motywacje często giną w cieniu legend i ludzkich uprzedzeń.

Przyjeżdżając do spokojnej mieściny, od razu zyskują łatkę „obcych”. Budzą lęk, choć nikt właściwie nie potrafi wyjaśnić dlaczego. Sara nie widzi jednak w Darku „inności”. Nie kieruje się uprzedzeniami ani strachem, który ogarnął resztę miasteczka. 

„Wilczy Księżyc” to nowe spojrzenie na wampiry. Darek i jego banda wymyka się schematom. Są indywidualistami. Każdy z nich ma własną historię, a jednocześnie razem tworzą niezwykle zgraną ekipę. Mateusz Sawiel idealnie ukazał dwa oblicza Darka – to mroczne, niedostępne, ale i to bardziej niezrozumiałe, kruche. Z wyczuciem balansuje pomiędzy mrokiem a wrażliwością, tworząc przy tym obraz wampira, który fascynuje i intryguje.

Carmilla Pauliny Magaj-Szpak jest uwodzicielska i pełna magnetyzmu, ale pod tą fasadą kryje pragnienie miłości i bliskości. Aktorka z ogromnym wyczuciem łączy zmysłowość z emocjonalną wrażliwością. Natan Nogaj w roli Kaina to czysta energia. Wnosi na scenę pewną nieprzewidywalność i spontaniczność. Jego postać nie zna granic, działa impulsywnie, ale przy tym naturalnie. Aktor doskonale oddaje tę mieszankę buntu i szczerości, tworząc bohatera charyzmatycznego i autentycznego. Piotr Brodziński jako Edward gra z niezwykłą subtelnością. Jego postać próbuje utrzymać kontrolę nad świtą, jest swoistym głosem rozsądku, ale i bohaterem owianym nutą tajemniczości.

Emocje, energia i talent na scenie

Irena Michalska znakomicie zagrała dziewczynę, która marzy o przygodzie i wyrwaniu się z monotonii małomiasteczkowego życia. Sara chce zacząć żyć, a nie tylko przeżywać kolejne (jednakowe) dni. Wraz z biegiem akcji coraz bardziej widzimy jej odwagę i determinację, ale również to, że mimo wszystko wciąż jest młodą osobą – pełną emocji oraz życiowych i miłosnych rozterek.

Alicja Witomska, wcielająca się w postać Klary, zachwyca autentycznością. Choć jej bohaterka jest bardziej rozważna i stonowana niż Sara, to właśnie ona stawia wszystko na jedną kartę, gdy w grę wchodzą uczucia.

Marta Tadla oraz Tomasz Jedz świetnie oddali kontrast między rodzicami Sary. Mama bohaterki martwi się, co powiedzą inni, nie zważając na dobro córki. Tata Sary jest za to pochłonięty pracą i przekonany, że to właśnie codzienne rytuały uchronią wszystkich przed złem. Łowca w wykonaniu Huberta Waljewskiego to postać, która od pierwszej sceny przyciąga uwagę. Dla niego liczy się tylko jedno. Ma misję, którą chce doprowadzić do końca, bez względu na konsekwencje. Na ogromne uznanie zasługuje także Barbara Ducka. Jej postać, która początkowo była tylko tłem dla historii, z czasem ukazuje swoje prawdziwe „ja”, robiąc niemałe zamieszanie!

Widowisko na najwyższym poziomie

Muzyka Krzysztofa Maciejowskiego oraz choreografia Tomasza Sebastiana Berga w „Wilczym Księżycu” zachwycają od pierwszych minut spektaklu. Utwory, będące integralną częścią opowieści, zarówno w warstwie muzycznej, jak i wokalnej są na najwyższym poziomie, niejednokrotnie wywołując ciarki na ciele. Sceny zbiorowe z udziałem mieszkańców robią ogromne wrażenie. Wspólny taniec oddaje codzienną rutynę miasteczka i ukrytą dynamikę społeczności, która zdaje się tworzyć jedność.

Scenografia Szymona Szewczyka jest zmysłowa i oniryczna. Przywodzi na myśl klimaty znane z filmów typu „Zmierzch”. Lokal staje się miejscem, gdzie przenikają się dwa światy – ludzi i wampirów. Nad wszystkim unosi się księżyc, cichy świadek wydarzeń, który zdaje się obserwować poczynienia bohaterów z góry.  Kostiumy Igi Słupskiej odważnie podkreślają podział między światami. Mieszkańcy miasteczka ubrani są w stonowane, niewyróżniające się kolory. Natomiast wampiry stanowią do tego wyraźny kontrast. Są eleganckie, stylowe i pewne siebie.

Musical o odwadze, miłości i walce ze schematami

„Wilczy Księżyc” w reżyserii Agaty Puszcz to spektakl, który udowadnia, że pozory mylą. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się obce i groźne, często skrywa w sobie głębię i emocje. To opowieść o tym, jak strach przed innością potrafi tworzyć bariery między ludźmi. To również historia o odwadze, którą napędza miłość. O tym, że warto walczyć z utartymi schematami, warto ryzykować, warto marzyć, warto kochać!