„2,5 Standupera” – czyli ile osób przy stole?
Już na początku rozmowy prowadzący żartobliwie tłumaczyli nazwę programu. – To jest program 2,5 standupera, nie licząc gości – wyjaśniał Mateusz Marek. – Bo ja jestem pół – dodał Bartek Zajda, podkreślając, że „pół” standupera to rola rotacyjna. W tym odcinku, z Mecwaldowskim przy stole, żartowano, że liczba uczestników wzrosła nawet do czterech.
Mecwaldowski o pracy i życiu
Aktor opowiadał o swoim intensywnym życiu zawodowym, które przez lata pochłaniało go niemal bez reszty. – Potrafiłem mieć ponad 270 dni zdjęciowych w roku. Byłem kimś innym częściej niż sobą – przyznał. W pewnym momencie postanowił zwolnić tempo.
Zobaczyłem, że gdzieś ucieka życie Wojtka Mecwaldowskiego. Brakowało mi czasu na śniadanie, spacer, sen. Sen jest bardzo ważny, to nie jest przecinek w życiu, to jest całe zdanie.
– podkreślał.
„To są dla mnie prezenty od losu”
Mecwaldowski zdradził, że pracuje nad nowym serialem, w którym wciela się w postać znaną mu od 20 lat. Szczegółów nie mógł jeszcze ujawnić, ale zapewnił, że to osoba rozpoznawalna w całej Polsce. Wśród najnowszych projektów wymienił także film „Teściowie 3” oraz „Pojedynek”, gdzie miał okazję współpracować z aktorami znanymi z „Gry o Tron” czy „Peaky Blinders”. – To są dla mnie prezenty od losu – mówił.
O przyjaźni, idolach i spotkaniach z autorytetami
W rozmowie nie zabrakło wątków o idolach i spotkaniach z autorytetami. Mecwaldowski z sentymentem wspominał Andrzeja Seweryna, z którym miał okazję pracować i który – jak podkreślał – jest jednym z najwybitniejszych polskich aktorów.
Andrzej ciężko znosi komplementy, ale to jest prawdziwy mistrz.
– mówił.
Aktor podkreślał, że nie miał jednego mistrza, ale wielu ludzi, których podziwia. – Każdy z nas może być lepszy od swojego profesora. Tak nas uczono w szkole teatralnej – wspominał. Jako aktorskiego idola wymienił Louisa de Funèsa, którego styl gry próbował naśladować.
Kolekcjonerskie pasje: od jajek-niespodzianek po klocki LEGO
W świątecznym klimacie rozmowa zeszła na temat kolekcjonerstwa. Mecwaldowski przyznał, że przez lata zbierał jajka-niespodzianki (ma ich ponad 1300), kolekcjonuje też magazyny „Playboy” i klocki LEGO. – To najlepsza zabawka dla dzieci, lepsza niż komputer czy telefon – przekonywał.
Prowadzący dzielili się własnymi wspomnieniami o zbieraniu znaczków, kart telefonicznych, pokemonów czy magnesów na lodówkę. – Każdy ma coś, co kolekcjonuje, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy – podsumował aktor.
O improwizacji i pracy na planie
Mecwaldowski opowiadał o pracy na planie, zwłaszcza w kontekście serialu „Stacja”, gdzie większość scen była improwizowana.
Trzeba mieć partnerów, którzy rozumieją taki styl pracy. Z Tomkiem Kotem i Iwoną Bielska mieliśmy taką chemię, że wystarczyło nas postawić razem.
– wspominał.
Podkreślał, że lubi improwizować i w każdej produkcji stara się dodać coś od siebie. – Nigdy nie zrobiłem filmu, w którym powiedziałem tylko to, co było w scenariuszu – przyznał.
Wojciech Mecwaldowski życzył słuchaczom wesołych, spokojnych świąt i – jak sam przyznał – nie może się już doczekać sałatki jarzynowej, śledzi i białej kiełbasy z chrzanem.