Lawina w Tatrach porwała licealistów z Tychów
Był mroźny poranek 28 stycznia 2003 roku. 13-osobowa grupa licealistów i jednego studenta z Tychów, pod opieką nauczyciela geografii Mirosława Szumnego i opiekuna Tomasza Zbiegnia, rozpoczęła wędrówkę na Rysy. Część uczestników dotarła do schroniska nad Morskim Okiem już dzień wcześniej.
Nikt nie ukrywał, że warunki były fatalne. TOPR-owiec Władysław Cywiński ostrzegał, że nie jest to dobry moment na wspinaczkę. Złe warunki, zagrożenie lawinowe, brak odpowiedniego przygotowania – mimo tych sygnałów, decyzja o kontynuowaniu wyprawy zapadła.
Lawina, która zmieniła wszystko
Około godziny 11:00, kiedy grupa była już blisko szczytu Rysów, nagle oderwała się gigantyczna masa śniegu. Lawina o wadze 26 000 ton runęła w dół z zawrotną prędkością. Zmiotła wszystko, co stanęło jej na drodze.
Dziewięciu uczestników zostało pochłoniętych przez śnieżne piekło. Siła uderzenia była tak potężna, że lód na tafli Czarnego Stawu pękł jak szkło. Cztery osoby – w tym nauczyciel – przeżyły, unikając śmiercionośnej pułapki.
Natychmiast ruszyła akcja ratunkowa pod kierownictwem Jana Krzysztofa z TOPR. Ratownicy walczyli nie tylko z czasem, ale i z warunkami atmosferycznymi. Padał śnieg, a zagrożenie kolejnymi lawinami było ogromne.
W poszukiwaniach uczestniczyło 260 ratowników i 36 psów lawinowych. Pracowali bez wytchnienia przez 2203 godziny. Niestety, śnieżna masa nie dawała szans – po kilku godzinach jasne stało się, że nie ma już nadziei.
Pierwszego dnia akcji ratownikom udało się odnaleźć troje zasypanych – martwego 21-latka oraz dwoje rannych licealistów. Niestety, chłopak w ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie po kilku godzinach zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Pozostałych sześć osób – pięcioro uczniów w wieku 17-18 lat i 37-letni opiekun grupy – pozostało pod śniegiem.
Wiosną, gdy lód i śnieg zaczęły topnieć, odnaleziono ciała kolejnych ofiar. 13 maja z wód Czarnego Stawu wyłowiono pierwsze zwłoki – 17-letniego licealistę. Kolejne tragiczne odkrycie nastąpiło 5 czerwca, gdy ratownicy natrafili na ciało następnego uczestnika wyprawy. Dwa dni później płetwonurkowie odnaleźli zwłoki dziewczyny i chłopaka. 8 czerwca zakończyła się długa akcja poszukiwawcza – tego dnia z głębin stawu wydobyto ciało opiekuna wycieczki.
Przyczyny tragedii
Śledztwo wykazało, że główną przyczyną katastrofy były niekorzystne warunki atmosferyczne – naprzemienne ocieplenia i mrozy stworzyły warstwę śniegu typu „deska”, niezwykle podatną na osunięcia. Choć naukowcy nie wskazali jednoznacznie, że to obecność grupy wywołała lawinę, wiele osób uznało, że wyprawa w takich warunkach była błędem.
Mirosław Szumny, nauczyciel prowadzący grupę, został oskarżony o nieumyślne sprowadzenie zagrożenia. W pierwszym procesie skazano go na rok więzienia w zawieszeniu, w kolejnym – na dwa lata. W 2016 roku ojciec dwóch ofiar, Andrzej Matyśkiewicz, pozwał organizatorów wycieczki o zadośćuczynienie. Dzięki internetowej zbiórce udało się zebrać potrzebne środki.
Tragedia, która rozegrała się pod Rysami, wciąż pozostaje jednym z najbardziej dramatycznych wydarzeń w historii polskiego alpinizmu.