Tego chciała Joanna Kołaczkowska. W sprawie pogrzebu miała jedno życzenie

Śmierć Joanny Kołaczkowskiej wstrząsnęła Polską. W sieci pojawiło się mnóstwo pożegnalnych wpisów od innych artystów kabaretowych, pisarzy, muzyków, osobowości medialnych, a także zwyczajnych ludzi, którzy uwielbiali jej humor. W rzeczywistości artystka już wcześniej zaplanowała swój pogrzeb. Miała jedno, bardzo ważne życzenie.
Tego chciała Joanna Kołaczkowska. W sprawie pogrzebu miała jedno życzenie, fot. AKPA

Joanna Kołaczkowska nie żyje. Polska w żałobie

Joanna Kołaczkowska zmarła 16 lipca w wieku 59 lat. Zmagała się ze złośliwym typem nowotworu, o czym świat dowiedział się dopiero w kwietniu tego roku – jej przyjaciele z kabaretu Hrabi napisali:

Przyszło Jej zmierzyć się z najgorszym i najbardziej agresywnym przeciwnikiem. Walczyła dzielnie, z godnością, z nadzieją. My razem z Nią. Wyczerpaliśmy niestety wszystkie dostępne formy leczenia. Wierzyliśmy w cud. Cud nie nastąpił.

Joanna Kołaczkowska zmarła spokojnie, w otoczeniu najbliższych. Wiadomość wstrząsnęła Polską, a sieć zalała fala upamiętniających kobietę wpisów. Wielu uznaje ją za najwybitniejszą artystkę kabaretową swoich czasów. Wspomnieniami z nią podzielili się m.in. Szymon Majewski (z którym prowadziła podcast), Piotr Gąsowski, Kabaret Nowaki, Bartek Jędrzejak, Marzena Rogalska, Tomasz Organek czy Mariusz Szczygieł.

Joanna Kołaczkowska zaplanowała swój pogrzeb

Joanna Kołaczkowska prowadziła z Szymonem Majewskim podcast „Mówi się”. Już trzy lata temu poruszyła tam temat swojego pogrzebu – wyznała, że ma jedno ważne życzenie:

Teraz mam takie wyobrażenie, żeby po pierwsze mnie skremować. Uroczyście zaświadczam, żeby nikt nie dopuścił, żeby pochować ciało.

Chciała też, aby żałobnicy na ceremonii nie bali się wygłaszać przemówień i w ten sposób ją upamiętnili:

Nie mam żadnych pomysłów na mój pogrzeb, żeby było tak czy inaczej, ale żeby byli oczywiście ci, co przeżyją, najbliżsi. (...) Żeby ludzie przemawiali, żeby było dużo ludzi i żeby opowiadali o tym, jak się poznaliśmy albo trochę o mnie. Oczywiście też, żeby były moje ulubione piosenki i na pewno, żebym była skremowana. To najważniejsze.

Co więcej, artystka kabaretowa podkreśliła wtedy, że chce świeckiego pogrzebu. Wyznała, że nie czuła się dobrze w kościele:

„Czułam się obco w kościele. Nie rozumiałam tego języka. Tam nie było nic dla mnie. Potrzebowałam miłości, przytulenia, ciepła, poczucia bezpieczeństwa. Nic mnie dobrego w kościele nie spotkało”.

Kołaczkowska opowiedziała wtedy, że jej ostateczne rozstanie z Kościołem miało miejsce w konfesjonale. Spowiednik miał powiedzieć jej rzeczy „nieprawdziwe i obelżywe”, po których po prostu opuściła świątynię.

Czytaj dalej: