Początek konfliktu. Kot między dwoma domami
Historia, która trafiła na łamy mediów, rozpoczęła się w spokojnej dzielnicy Zurychu, gdzie 68-letnia kobieta zaczęła dokarmiać kota swojej sąsiadki. Kot, o imieniu Leo, zaczął regularnie odwiedzać mieszkanie kobiety, zachęcony specjalnie zamontowaną dla niego klapką w drzwiach. Właścicielka zwierzaka, zaniepokojona sytuacją, wielokrotnie próbowała przekonać sąsiadkę do zaprzestania dokarmiania Leo, obawiając się, że w ten sposób próbuje ona przywłaszczyć sobie zwierzę.
Próby rozwiązania problemu poza sądem
Właścicielka Leo nie składała broni i próbowała różnych sposobów, aby odwieść sąsiadkę od dokarmiania kota. Od rozmów twarzą w twarz, przez pisemne prośby, aż po próby mediacji. Niestety, wszystkie te działania nie przyniosły oczekiwanego skutku, co ostatecznie doprowadziło do złożenia skargi do sądu. Prokurator wyznaczył grzywnę dla 68-letniej kobiety, jednak ta odmówiła jej zapłacenia, co jeszcze bardziej skomplikowało sprawę.
Sądowa batalia o czworonożnego przyjaciela
Sprawa trafiła przed sąd w Zurychu, gdzie obie strony, reprezentowane przez swoich adwokatów, miały szansę na polubowne rozwiązanie konfliktu. Szwajcarskie prawo, choć nie traktuje okazyjnego dokarmiania cudzego kota jako przestępstwo, to jednak w przypadku systematycznego dokarmiania, może to być uznane za bezprawne przywłaszczenie. Oskarżona nie przyznała się do winy, co jeszcze bardziej zaostrzyło sytuację.
Nietypowe zakończenie sprawy. Kto zatrzymał kota?
Rozprawa zakończyła się w sposób, którego nikt się nie spodziewał. Po negocjacjach za zamkniętymi drzwiami, 68-letnia kobieta zatrzymała kota, a jego poprzednia właścicielka wycofała swoją skargę. To zaskakujące rozwiązanie pokazuje, jak nieprzewidywalny może być finał sądowych sporów, szczególnie tych dotyczących opieki nad zwierzętami.
źródło: rmf.fm, PAP